Przeciw tragedii
Pewnego razu pomagałem młodej osobie w odrabianiu pracy domowej z języka polskiego. Gdy zapoznałem się z tematem i przeczytałem co napisano o nim w podręczniku – byłem wstrząśnięty. Zestawiono tam mit o Edypie z Księgą Hioba. Zestawiono równorzędnie i odniesiono do obu kategorię t r a g i z m u – czarnego, połyskliwego owocu wyklutego w ciemności bałwochwalstwa.
Przeciw
tragedii
Pojęcie
tragedii utworzono w starożytnej Grecji. Jest złożeniem dwóch wyrazów: tragos – kozioł (też ofiara z kozła)
i: ode
– pieśń.
Razem:
pieśń kozła. Nazwano tak gatunek dramatu wywiedziony z obrzędów – chóralnych
śpiewów i tańców, które wykonywali ku czci bożka Dionizosa ludzie odziani w
skóry koźle – niby satyrowie w jego orszaku.
Tragedia
O
dramacie:
Tragedia to gatunek dramatu
obejmujący utwory, w których ośrodkiem i motorem akcji jest nieprzezwyciężalny
konflikt między dążeniami wybitnej jednostki a siłami wyższymi: losem, prawami
historii, interesem społecznym, normą moralną itp., prowadzący nieubłaganie do jej
klęski. Konflikt w tragedii zakłada najczęściej przeciwieństwo racji
równowartościowych, pomiędzy którymi nie sposób dokonać wyboru (...), bohater
jest z góry skazany na przegraną, każde posunięcie zbliża go nieuchronnie do
finalnej katastrofy.
Słownik terminów literackich
Tragedia jest dramatem śmierci. (...) Tematem tragedii nie
jest wszelako sam moment śmierci: jest nim wiodący ku śmierci splot wypadków
(...), by ku owej katastrofie prowadziła logika wewnętrzna zdarzeń (...)
narzucała przeświadczenie, że jest nieunikniona. (...) Tylko śmierć
przedwczesna, tylko gwałtowne jej wtargnięcie stanowi tragedię. (...) Śmierć
zaś jednostki może być zastąpiona przez załamanie się gorsze od zgonu, przez
zniszczenie wartości życia, jak w "Edypie królu".
Juliusz Kleiner
Tragedia grecka miała cechy religijno-kultowe zarówno
dlatego, że jej wystawianie włączone było w system obrzędów składających się na
wielkie dionizje, jak i dlatego, że opracowując tematykę mitologiczną
odwoływała się do sfery wierzeń.
Słownik
terminów literackich
O bohaterze:
Jednostka zazwyczaj nieprzeciętna, obdarzona silną i
świadomą wolą.
Wielka Encyklopedia
Powszechna PWN
Tragiczny jest ginący przedwcześnie człowiek wielkiej
wartości.
Juliusz
Kleiner
W tragedii klasycystycznej
bohaterami byli zawsze ludzie możni, sławni, wysoko urodzeni, którzy w imię
obrony własnych przekonań i uczuć sprzeciwiali się normom życia społecznego,
nakazom moralnym, woli starszych (ojców, władców), tocząc przy tym dramatyczną
walkę wewnętrzną.
Encyklopedia szkolna
Bohater sam – nieświadomie lub świadomie – sprowadza na
siebie zgubę i niezależnie od siły charakteru, napięcia uczuć i woli,
niezwykłości czynów i szlachetności intencji, staje się zarazem ofiarą i
winowajcą.
Słownik terminów
literackich
Świadectwo wielkości człowieka, co bierze się za bary z
siłami rządzącymi światem. Los udostojnia go, gdy go łamie.
Juliusz Kleiner
O konflikcie tragicznym:
Dążeniom bohatera (...) są przeciwstawiane równowartościowe
racje (fatum), każdy wybór kończy się dla niego klęską.
Daremność działań (bohatera) zdeterminowana jest bądź przez
rządzące światem ludzkim siły wyższe: przeznaczenie, fatum, los, wyroki boskie,
ślepe prawa natury (np. dziedziczność), bądź też przez równie odeń niezależne
sprzeczności między racjami moralnymi, uczuciowymi, społecznymi, historycznymi,
takimi jak np. konflikt między uczuciami a rozumem, honorem a miłością,
obowiązkiem rodzinnym a narodowym, ideałem a życiem, jednostką a
społeczeństwem.
Słownik terminów literackich
Mogą do walki stanąć dwie wartości dodatnie i może tak się
ukształtować ich stosunek, że jedna z nich przynieść musi zagładę drugiej (…).
Obaj walczą o sprawę słuszną – konflikt bolesny w tym, że obaj nie mogą
zwyciężyć. Typ ukazał Sofokles, gdy w imię dwu praw różnych, działać kazał
Antygonie i Kreonowi (…). Wśród różnych odmian tragizmu miejsce dostojne należy
się tragicznemu konfliktowi wartości niezdolnych do współistnienia.
Juliusz Kleiner
Toteż te właśnie tragedie najskuteczniej dopomagają do
ujawnienia fenomenu tragiczności, w których nie tylko każdy „ma słuszność”,
lecz gdzie także każda z osób i potęg biorących udział w walce, reprezentuje
równie wzniosłe prawo lub też zdaje się mieć i wypełniać równie wzniosły
obowiązek.
Max Scheler
O losie:
Akcja tragedii ukazywała starcie bohatera z fatum, które
niweczy jego usiłowania i dążenia, gotując mu nieodwracalną zgubę.
Słownik terminów
literackich
(Fatum – powiedziane, od
łacińskiego: fari – mówić.)
Bywa (…) ustalonym świadomie z góry torem zdarzeń,
wyznaczonym przez (…) jakąś wolę, związanym z mocą jakiejś osobistości
nadludzkiej – wtedy przybiera wyraźnie oblicze przeznaczenia. (…) Nadaje losowi
piętno przeznaczenia, fatum, mojry helleńskiej. Trzeba wzbudzić wiarę, iż
przepowiednia taka, jak w micie o Edypie, odsłania tajemniczy porządek wyższy i
wyższą wolę, by wionął od niej istotnie dostojny dreszcz tajemnicy. Ale i
dzieje Edypa w tragedii sofoklesowej wstrząsają nie samym dziwnym spełnieniem przepowiedni,
(…) grozą przejmuje, odsłonięcie się właściwego sensu przeszłości, czyniącego z
niej zmorę potworną, niepokonaną.
Juliusz Kleiner
Jean Anouilh mówi: „ A zresztą tragedia sprawia ulgę,
ponieważ wiemy, że nie ma już nadziei, tej brudnej nadziei: ponieważ jest się
wreszcie złapanym jak szczur, z tym całym niebem na karku”. Złapany szczur to
człowiek przypłaszczony w pułapce ciężarem nieba. (...) Tragedia polega na tym,
że nie ma odpowiedzi na pytanie: „dlaczego Edyp”.
Maria Janion
O katharsis:
Tragedia wzbudza współczucie i
strach i przez to oczyszcza te uczucia.
Arystoteles
Los postaci tragicznej każdym swoim czynem zbliżającej się
do upadku (…) nacechowany jest monumentalnością i patosem, miał wzbudzać u
widzów uczucia litości i trwogi, dając im szansę przeżycia katharsis.
Słownik terminów literackich.
Grek, co litością i trwogą towarzyszył tragedii Edypa lub
Agamemnona, poprzez dynamikę tych doznań szedł ku oczyszczającemu i
wyzwalającemu podniesieniu ducha.
Juliusz Kleiner
Koleje losu i ostateczny upadek (bohatera) niosą znamiona
wielkości moralnej, uwydatniają wartość reprezentowanej przez niego idei. W
widzu wzbudzają doznania estetyczno-emocjonalne (Katharsis).
Tragizm
Tragizm to kategoria
estetyczna oznaczająca nierozwiązywalny konflikt między dążeniami danej
jednostki a siłami zewnętrznymi, bądź między różnymi dążeniami i skłonnościami
tej samej jednostki. Konflikt ten kończy się nieuchronną porażką. Tragizm
ujawnia się najpełniej wtedy, gdy obie antagonistyczne strony konfliktu mają
ważkie racje, znajdujące równie silne uzasadnienie np. w porządku kosmicznym,
prawach natury, historii lub życia społecznego, bądź też w reprezentowanych
przez nie systemach wartości, z których jeden musi z konieczności zostać
przekreślony (…), każda decyzja determinuje nieuchronnie zanegowanie pewnych
uznanych wartości (dla zachowania wartości innego rodzaju) rozwiązanie
kompromisowe zaś nie istnieje.
Wielka
Encyklopedia Powszechna PWN.
Tragizm druzgocącego losu, tragizm winy, tragizm nadmiernej
potęgi złego, tragizm konfliktu wartości niezdolnych do współistnienia,
rewolucjonizm tragiczny, tragizm ofiary – oto szczególnie doniosłe formy
ukształtowania logiki tragicznej faktów.
Juliusz
Kleiner
Tragizm to jedna z modelowych
sytuacji ludzkich przedstawianych przez literaturę: nierozwiązywalny konflikt
pomiędzy wartościami i koniecznościami określającymi życie bohatera
pozbawionego możliwości dokonania wśród nich jakiegokolwiek pomyślnego dla
siebie wyboru. Wszystkie bowiem działania prowadzą go do nieuchronnej
katastrofy: śmierci lub ostatecznej klęski życiowej.
Słownik terminów
literackich.
Poza granicami literatury koncepcja tragizmu funkcjonuje
jako model interpretacyjny odnoszony do sytuacji historycznych i przebiegu
losów jednostek i zbiorowości ludzkich.
Słownik terminów literackich.
Tragedia jest nie tylko formą
poetycką, jest ona w pierwszym rzędzie ucieleśnieniem światopoglądu.
Ostap Ortwin
„Tragiczny” – to ciężkie, chłodne tchnienie, które wychodzi
z rzeczy samych, to mroczna poświata, która je otacza i w której świta nam
pewna szczególna własność świata.
Max
Scheler
Zdarzenie tragiczne zjawia się zawsze jako coś, co ma za podłoże
pewną budowę świata.
Max Scheler
W rozumowaniu Schelera tragiczne powikłania są po prostu
własnością świata, w którym żyjemy. Polegają na tym, że niekiedy jedna wysoka
wartość niszczy inną wysoką wartość (...). Tkwi to w samej
rzeczywistości, która raz po raz splata się w węzeł tragiczny. Przyczyną tego
jest brak koordynacji bytu i wartości: przyczynowy bieg rzeczy nie troszczy się
o wartości.
Władysław
Tatarkiewicz
O „Obcym” Camusa: Formuła
współczesnej tragiczności, tzn. formuła konieczności stworzona poza Bogiem i
poza historią.
Andrzej Kijowski
■
W starożytnej Grecji wierzono w
istnienie wielu bogów. Zjawiska przyrody, stany duszy, dziedziny życia, sztuki
i style miały swoje bóstwa. Tak wierzący i żyjący według tych wierzeń ludzie
byli w strasznym położeniu – poddani demonom, zwodzeni, czczący je, zabiegający
o ich przychylność, żyli w stanie rozszczepienia, z każdą sprawą udając się w
inne miejsce, w przekonaniu, że zdani są na kaprysy okrutnych sił walczących ze
sobą na śmierć i życie, mordujących, okaleczających, zadających gwałt,
knujących podstępne plany. To straszny stan i straszny obraz świata. Błądzili w
różnych koncepcjach i kierunkach – z których tam i owam przezierały drobiny
prawdy – co przecież jeszcze utrudniało sytuację. Zdumiewa mnie, gdy świat
tamten nazywa się światem harmonii, rozumu i piękna.
To właśnie ludzie żyjący w takim
pomieszaniu, bałwochwalstwie, postrzegający życie jako wypadkową kaprysów i
zamiarów różnych bożków, wymyślili koncepcję tragiczności, której istotą jest
śmiertelny, nieprzezwyciężalny konflikt równowartych i równoprawnych wartości.
To jest potworne sidło wielobóstwa. Niepoznanie Boga.
Tragedia jest pojęciem z gruntu
pogańskim, w pogaństwie sformułowanym, w tamtej wrażliwości przeżywanym. Ukutym
w braku prawdy, z niewiedzy; ukazującym tamte cierpienia – ludzi zbłąkanych,
zatracanych.
Niestety, zaczerpnięto z tego bez
opamiętania, kategorii tragizmu używano do zdefiniowania życia ludzkiego,
historii, uznano za „element konstrukcji świata”, przypisano życiu w ogóle.
Używano jej do wymyślania obrazu Boga, stosowano do „odczytywania” Pisma
Świętego.
■
Ludzie upatrujący w Księdze Hioba – tragedię, przedstawienie
tragicznej sytuacji, skupiają się na cierpieniach Hioba i jego słowach
wypowiadanych w cierpieniu, i te cierpienia i słowa cierpiącego akcentują jako
wyraz sensu c a ł o ś c i:
Choćbym i
miał słuszność,
to własne
moje usta potępiłyby mnie;
a choćbym i
był niewinny, to i tak
uznałby mnie
za winnego.
Jestem
niewinny! Nie dbam o siebie,
gardzę swoim
życiem.
Wszystko mi
jedno! Dlatego mówię:
On gubi
zarówno niewinnych jak winnych.
Gdy bicz
nagle zabija,
On szydzi z
rozpaczy niewinnych.
Gdy ziemia
wydana jest w ręce bezbożnika,
On zakrywa
oblicze jej sędziów;
a jeżeli nie
On, któż to czyni?
Księga Hioba 9, 20-24
Pan Bóg, Stworzyciel nieb i
ziemi, Miłość i Życie samo, Bóg porządku – po oszczerstwach rzucanych przez
szatana – dopuszcza poddanie Hioba próbie. I oto Hiob, w straszliwym bólu – czy
możemy sobie to wyobrazić? – będąc desperowanym przez żonę (desperat –
straceniec), doznając oskarżeń ze strony swych przyjaciół, w osamotnieniu
stawiając czoła argumentom, dociekał p r
z y c z y n y i nie tracąc Wiary –
prosił, wołał o wyjaśnienie, o odpowiedź.
Wie o oczywistej różnicy między
Bogiem, a człowiekiem. Wie, że każdy człowiek jest nieczysty:
Jak może
czysty pochodzić od nieczystego?
Nie ma ani
jednego.
Księga Hioba 14,4
Rozważa, czy jest sądzony za
grzechy młodości. Ale wie, i trwa w tym mocno, że nie popełnił grzechu za który
karą, zapłatą miałoby być to, co go spotyka.
Takie były przeżycia Hioba i jego
wołanie, ale czytający wie przecież od początku to, czego w tamtym czasie Hiob
jeszcze nie wiedział, że on – mąż przez Boga samego nazywany „nienagannym i
prawym, bogobojnym i stroniącym od złego”, za przyczyną oszczerczych pomówień
wystawiony został na próbę.
Czy Bóg szydził z Hioba? Nie! Czy
chciał zgubić go? Nie! Czy Bóg zatracił Hioba? Nie! Spójrzmy na słowa z końca
Księgi, oto, co Bóg do Hioba powiedział:
Czy ten,
kto spiera się z Wszechmocnym,
będzie
trwał w uporze?
Księga Hioba 40,2
i: Czy rzeczywiście chcesz podważyć
moją
sprawiedliwość,
pomówić
mnie o krzywdę, aby okazać,
że masz
słuszność?
Księga Hioba 40,8
I oto, co powiedział Hiob:
mówiłem
nierozumnie
o rzeczach
cudownych dla mnie
których nie
rozumiem.
Słuchaj,
proszę. I ja chcę mówić;
będę Cię
pytał, a Ty racz mię
pouczyć!
Tylko ze
słyszenia wiedziałem
o Tobie,
lecz teraz
moje oko ujrzało Cię.
Przeto
odwołuję moje słowa
i kajam się
w prochu i popiele.
Księga Hioba 42, 3-6
Ci, co mówią: wina tragiczna –
nie zauważają sensu tej Księgi; nakładają na nią pogańskie pojęcia i
wyobrażenia. Skupiają się na słowach Hioba wypowiadanych w cierpieniu, w
nierozumieniu sytuacji, a tracą z oczu, albo jako niewierzący – odrzucają, że
owa Księga jest w i e l k ą
o d p o w i e d z i ą. Zapewnieniem, że Bóg czuwa, wyjaśnieniem dlaczego
człowiek może doznawać niezawinionych cierpień, jak odbywa się próbowanie, że
Bóg jest Sprawiedliwy, że należy mu całkowicie ufać – bez względu na okoliczności
i wynikające z życiowego doświadczenia podpowiedzi rozumu. Jest wskazaniem na
przygotowane przez Boga Zbawienie. Otrzymujemy w tej Księdze także wiedzę o
czynach i naturze szatana.
Pisząc o wypowiadaniu przez Hioba
słów w cierpieniu, nie zamierzam poddać w wątpliwość jego sprawiedliwości. Pan
Bóg przemówił do Hioba i nazwał go swoim sługą, powiedział, że mówił o Bogu
prawdę i, że spośród rozmawiających – jego prośby wysłucha.
Czyż nie chciałbyś/nie
chciałabyś, by Bóg przemówił do ciebie? Nazwał cię swoim sługą? Znalazł
sprawiedliwym, stwierdził prawdziwość twoich słów, wysłuchał cię, odpowiedział
na pytania i pobłogosławił?
Nie ustawać w Wierze, nie załamać
się, nie odrzucić, nie oskarżać Pana Boga, nie dać się wyprzeć z Prawdy, nie
zwątpić, że Bóg jest Miłością...
Przez Księgę Hioba właśnie
otrzymujemy naukę, by nie popadać w rozpacz, rezygnację, zwątpienie. By nie
ustawać w wołaniu do Boga, w pytaniu. By nie zastygnąć.
Jesteśmy właśnie ustrzegani przed
przyjęciem fałszywego obrazu Boga, który łatwo moglibyśmy wytworzyć sobie pod
wpływem okoliczności, patrząc z tego świata – jakoby Bóg skazywał nas na
rozpacz, na załamanie, na zgubę.
Człowiek bywa doświadczanym,
próbowanym, uczonym... Dopiero straszne byłoby – nie wiedzieć tego! I to jest
też dla nas oczywistym zapewnieniem o Bożej Miłości – nie chce naszego
błądzenia, zguby!
Odpowiedź otrzymał nie tylko
Hiob, ale i ludzkość, i na tysiące lat! Jakże więc nazywać Księgę Hioba:
tragiczną? Jest dziełem Miłości, troski – zadbaniem, darem, nauką. Zatem:
sytuacja tragiczna? Przeciwnie!
Tragizm to bezsens życia. Tragizm
jest niepojętą, niewyjaśnialną zgrozą, bez wyjścia – nie do pojęcia z istoty
rzeczy. A co jest niezrozumiałego w Księdze Hioba? Jest ona wielkim
wyjaśnieniem właśnie. Ratowaniem. Zważywszy na starożytność tej Księgi widzimy,
że Bóg uprzedza nią, ubiega – ludzkie problemy z rozumieniem życia, świata,
cierpienia. Uprzedza, by nie wymyślili tragizmu.
Tragedia, mówią, to nieuchronność
klęski, katastrofy, śmierci. Czy Hiob poniósł klęskę? Czy szalejąc niczym
tragiczny „bohater” – niszczył, raził, okaleczał, zabijał by wreszcie zginąć w
rozdarciu, niepoznaniu prawdy? Nie. Niezachwianie wierzył w Boga, a gdy żona
pobudzała go, by zbluźnił, odpowiedział: mówisz
tak, jak mówią kobiety nierozumne (Księga Hioba 2,10). O, nie, Księga Hioba
nie jest tragedią, nie jest księgą tragiczną. Hiob w strasznym bólu,
straszliwie doświadczony, mimo zarzutów ze strony przyjaciół, trwał w Wierze, a
dociekał czemu spadło na niego to wszystko. Hiob ukorzył się i wziął z w y c i ę s t w o z Bożych rąk. To księga o prawdziwym
bohaterstwie.
Pan Bóg jest Bogiem Prawdziwym,
Sprawiedliwym i Miłosiernym, miłującym stworzenie, które stworzył.
Księga Hioba jest o Wierze. O
tym, że Bóg w każdej sytuacji czuwa, wiernemu odpowiada. Jest o wytrwałości, o
tym, by nie zwątpić, nie popadać w rozpacz, nie odrzucić Wiary w Boga.
Już to, że otrzymaliśmy Pismo
Święte jest oczywistym dowodem Bożej Miłości i tego, że tragizm nie istnieje –
owszem sidła demonów tak, i ludzkie: niewiara i nieposłuszeństwo.
Gdy widzimy taki Boży porządek –
taką opiekę, takie z a d b a n i e o p
o k o l e n i a, jakże mielibyśmy mówić o tragedii? Zaiste – trzeba by zwątpić.
Albo nie uwierzyć, ale jakże tu nie uwierzyć?
Całe Pismo Święte jest
zaprzeczeniem tragizmu. Jest Prawdą, objawieniem sensu życia, wskazaniem co
czynić. I będąc Żywym Słowem Boga – przemienia ludzi wykonując w nich swoją
pracę.
Tragizm to rozpacz i beznadzieja,
twierdzenie jakoby nie było odpowiedzi i ratunku. Z idei tragizmu wynika jakoby
Pan Bóg igrał nami, nie dbał o stworzenie, jakoby miał zamiłowanie w
doprowadzaniu do rozpaczy i zatracaniu. Jakże więc łączyć tragiczność z
chrześcijaństwem? Jak wtedy rozumieć słowa, że Bóg jest Miłością? Bogiem
porządku?
Przekonanie o istnieniu
nieprzezwyciężalnych konfliktów wartości prowadzących do zguby, więc o
tragiczności ludzkiego życia – wynika z nieznania prawdy, z niepoznania Boga.
Owszem, na ziemi jest zło, niewiara, odstępstwa, zagubienia – ale B ó g
n i e u c z y n i ł z a s a d ą
ś w i a t a polowania na
człowieka i takiego znęcania się nad nim, by oszalały z bólu ginął śmiertelnie
rozdarty bez ratunku.
Tragizm – to obraz Boga jako nie
kochającego ludzi. Taki zarzut wobec Tego, Który swoje umiłowane Dziecko dał w
ofierze, by ratować ludzi?!
Ten, Który mówi, aby się nie lękać
– jakoby doprowadza do rozpaczy?
Pojęcie tragizmu jest
przypisaniem Bogu samemu tego, co jest wynikiem grzechu, niepoznania prawdy,
wielobóstwa, bałwochwalstwa. Działania szatana.
Po cóż by było życie – gdyby
człowiek miał z założenia ginąć bez ratunku i sensu. Byłoby to w sobie
zaprzeczone: cud życia i jego bezsensowne dręczenie, zatracanie, na rzeź i
donikąd. Cud życia, ot po nic.
I czyż istnieje bohaterstwo bez
celu? Pusty heroizm? To sprzeczność.
Tragizm jawi się pasującym do
teorii ewolucji, która jest głoszeniem jakoby śmierć i wzajemne pożeranie się – były życiostwórcze.
Pan Bóg uczy nas o przyczynach i
skutkach – od pierwszej sprawy, gdy to mówił Adamowi, by nie jadł owocu z
drzewa wiadomości dobrego i złego – bo w dniu kiedy zje z niego umierając
umrze. Dzieje Izraela opisane w Piśmie Świętym są taką nieustanną lekcją z
wieloma przykładami: jakie postępowanie – jakie następstwa. Także w księgach
Nowego Testamentu otrzymaliśmy takie pouczenia.
Grzeszyć – nie rozumiejąc, nie
rozpoznając, że się grzeszy, żyć tak, to byłaby potworność prowadząca w piekło
– po cóż istniejąca? Błogosławieństwo Bożego Słowa.
■
Jest w Księdze Hioba – wskazanie
na Zbawiciela. Niezwykłe, z taką Wiarą, pewnością, tak wprost, dosłownie
wypowiedziane:
Lecz
ja wiem, że Odkupiciel mój żyje,
i
że jako ostatni nad prochem stanie!
Że
potem, chociaż moja skóra
jest tak poszarpana,
uwolniony od swego ciała będę
oglądał Boga.
Tak! Ja sam ujrzę Go i moje oczy zobaczą Go
nie
kto inny.
Moje nerki zanikają we mnie za tym tęskniąc.
Księga Hioba 19, 25-27
Tragedia to przecież pewna zguba,
beznadziejność, przekleństwo. A proroctwa o Zbawicielu, tak cudownie wszelki
tragizm – oddalają, znoszą!
Wskazaniem na Pana Jezusa
Chrystusa są także imiona córek Hioba. Córek, które dał mu Bóg zamiast tamtych,
które zginęły:
Gołąbek –
A gdy Jezus został ochrzczony, wnet wystąpił z wody, i oto otworzyły się
niebiosa, i ujrzał Ducha Bożego, który zstąpił w postaci gołębicy i spoczął na
nim. Według Mateusza 3, 16.
Miły Zapach –
wonią przyjemną Bogu były składane mu ofiary: Potem Mojżesz spalił całego
barana na ołtarzu. Jest to ofiara całopalna, woń przyjemna, ofiara ogniowa dla
Pana, tak jak rozkazał Pan Mojżeszowi. Ale ponieważ jest rzeczą
niemożliwą aby krew wołów i kozłów mogła gładzić grzechy – mocą Woli Bożej
Wierzący są uświęceni przez ofiarowanie ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze
– o tym w rozdziale 10 Listu do Hebrajczyków. Imię Miły Zapach wskazuje
zatem na doskonałą ofiarę Jezusa Chrystusa.
Flakonik Do Pachnideł –
A gdy On był w Betanii, w domu Szymona trędowatego i siedział przy stole,
przyszła niewiasta, mająca alabastrowy słoik czystego olejku nardowego, bardzo
kosztownego; stłukła alabastrowy słoik i wylała olejek na głowę jego. Według
Marka 14,3.
Spotkałem się z gorzkim, z
przekąsem, komentarzem na temat owych imion – z uwagi na straszliwy los dzieci,
które zginęły i na doświadczenie Hioba. Ale te imiona, zaledwie parę słów,
wyrażone nimi proroctwo o Chrystusie (!), wskazanie na Pana i Jego Dzieło –
daje Wierzącym pojąć różnicę między tamtymi dziećmi, które zginęły, a tymi,
które Hiob otrzymał. Zarazem ukazuje, co w życiu Hioba zostało dokonane.
Naprawdę: nie miejsce tu na sarkazm i przekąs. I gorycz.
Dzieci Hioba nie zginęły
niewinnie, niesprawiedliwie – to trzeba podkreślić! Jacek Kaczmarski śpiewał w
jednej ze swych piosenek o niewinnych dzieciach Hioba – to straszny:
błąd? Zarzut?
Jeśli burzą się w nas myśli i
serce – cóż one takiego mogły zrobić, te dzieci – ucztując, że spotkał je tak
straszny los, spadł na nie taki kataklizm, „zginęły tragicznie” – choćby
wydawało się nam to okrucieństwem, pamiętajmy: Bóg nie myli się, jeśli dopuścił,
by tak uczyniono – nie wnioskujmy pochopnie, nie oburzajmy się. Prośmy o pokój,
o Łaskę zrozumienia, pytajmy. To jest droga do Prawdy, to, a nie filozofowanie.
Przypomniała mi się sytuacja
zupełnie inna, proszę jej wprost nie odnosić do sytuacji dzieci Hioba, sprawa
synów kapłana Heliego, którzy dopuszczali się grzechów strasznych, za czym
nastąpiły wydarzenia wstrząsające dla całego Izraela, ze śmiercią ogromnej
ilości Izraelitów i z widocznym niesłychanym śladem w historii Zbawienia:
Skrzynię Przymierza zagarnęli poganie. Pan Bóg powiedział Heliemu: Ty zaś
cenisz synów swoich więcej ode mnie, abyście się utuczyli z pierwocin
wszystkich ofiar Izraela, mojego ludu? (Pierwsza Księga Samuela 2,
29). Jeszcze raz proszę nie łączyć tych dwu sytuacji – Hiob był sprawiedliwym.
Przypomniałem w tym miejscu postacie Heliego i jego synów, bo na tym
przykładzie widzimy do jak straszliwych skutków doprowadza zło czynione pod
osłoną autorytetu.
Przyjrzyjmy się więc uważnie
sytuacji dzieci Hioba:
A gdy minęły dni uczty, posyłał
Job po nich, aby ich poświęcić; wstawał wczesnym rankiem i składał całopalenia
za każdego z nich. Myślał bowiem Job: może zgrzeszyli moi synowie i znieważyli
Boga w swych sercach; tak czynił Job zawsze.
Księga Hioba 1,5
Dzieci Hioba były świadome tego,
co czynił ich ojciec, były obecne przy składaniu ofiar, a jednak nie
opamiętywały się, nie zmieniało to ich serc! Gdy człowiek zatwardza swoje
serce, nie zmienia swojego postępowania, utwierdza się w poczuciu bezkarności,
traci powoli odróżnianie zła – to, co powinno nim wstrząsać, na myśl o
uczynieniu czego powinien drżeć – staje się niczym takim, ot... Dokąd taki
człowiek zmierza, co gotów jest uczynić?
Dzieci Hioba zginęły – ucztując –
nim Hiob złożył za nie całopalenia, ofiarę przebłagalną za grzech. Gdy mówi się
o „niewinnej śmierci dzieci Hioba”, o
„niewinnych dzieciach Hioba”, o „tragicznej śmierci dzieci Hioba”
– mówi się nieprawdę, podważa naukę w Księdze zawartą, podważa Bożą
sprawiedliwość. Pieczętuje się złe uczucia, złe odczuwanie, wprowadza do Prawdy
pogańskie pojęcie – nie tylko: wyraz. Ducha.
■
Człowiek – mąż nienaganny i
prawy, bogobojny i stroniący od złego – zostaje poddany działaniom szatana,
który go oszczerczo oskarżył, pomówił i straszliwymi sposobami dążył do tego,
by go złamać: doprowadzić do odstępstwa, zbluźnienia, do buntu w rozpaczy i
udręczeniu, do zatracenia. I szatan ponosi porażkę. Ta sytuacja wskazuje na
Chrystusa, także i w tym, w jaki sposób szatan zostanie pokonany: przez
posłuszeństwo Bożego Syna – Bogu Ojcu.
Bóg czuwa. Dopuszcza próbę,
określa jej warunki. Prawda zostaje utwierdzona. Szatan ponosi porażkę, jego
kłamstwo zostaje ujawnione, nie triumfuje nad człowiekiem. Ujawnione
oszczerstwo nazywa oszczercę. Ujawniona jest jego natura. Księga Hioba więc
także i w tym jest zaprzeczeniem, przeciwieństwem tragedii.
Oto oszczerca okazuje się:
oszczercą. Oto jego świadectwo o sobie. Bóg mówi prawdę – szatan kłamie.
Fałszywie oskarża, sprawia ogrom cierpień. Oto on – przyłapany: diabolos –
oszczerca, satanas – przeciwnik. I t e r
a z jakże stara się to świadectwo o
sobie zakryć, tę Księgę wypaczyć. Jest zaatakowana z taką zajadłością, jej
oczywisty, wprost wyrażony sens – jest przeinaczany w oskarżenie Boga!
Szatan atak przypuszcza w
szkołach, przy pierwszych przebłyskach świadomości człowieka, gdy tylko
człowiek otworzy oczy, gdy dojrzewa by pojmować. Jest i pilnuje: abyś tylko nie
pomyślał/a, że Księga Hioba mówi o szatanie – że jest oszczercą, sprawcą wszelkiego
zła. Że ostrzega przed nim, pokazuje jego naturę – z chęci zniszczenia
sprawiedliwego rzucił jednych na drugich, podjudził do mordu i grabieży. Pobił
ludzi, zwierzęta, poniszczył, osaczył, zadał ból, nie wahał się rozdzierać i
pchać w rozpacz, by zatracić, zgubić człowieka.
Oczywiście chce on zaciemnić
Księgę Hioba, zasłonić jej sens, sfałszować: „to tragedia, to Bóg tak robi,
taki świat stworzył, stworzył go takim – to On. I teraz trzeba się buntować i
ginąć w konwulsjach i strasznych okolicznościach. Bunt jest szlachetny i jest
moralnym zwycięstwem. Zza grobu. To oczyszcza i to jest piękne”. Jakże mu się
udało wmówić, że to jest piękne! Jakże pięknie wije się dżdżownica nabijana na
haczyk. Co za przeinaczenie! Działa tak, by zakryć wykładnię swojego imienia –
przeciwnik, oszczerca, oczywistą swoją kompromitację, odsłonę ukazującą jego,
który tak bardzo wolałby zostać anonimowy, ot literacką postacią, bajkową: na
kurzej łapce albo na kopytku, w trójkątnym kapelusiku... – „Ha, ha, no, idźmy oglądać dance... To, że
świat pełen jest konających, rozpaczy, szaleństwa – to Bóg tak stworzył, te
historie w Biblii to mity. No, włączaj telewizor, odpalaj gierkę, szkoda
czasu...”
■
Jak w ogóle można zestawiać,
zestawiać równorzędnie i równoprawnie mityczne tragiczne opowieści z Księgą
Hioba, w ogóle ze Słowem Bożym. Tak być nie może! I tak – nie da się. To jest
bluźniercze, a zatem także nierozumne. Patrzymy na rzeczy rozłączne, nieprzystawalne,
nie spotykające się ze sobą, obce, przeciwne, z których Pismo Święte jest Żywym
Słowem Boga Żywego, Słowem Życia, za które nie sposób przestać dziękować. A
mity to zwiedzenia. Nie ma tu miejsca na dyskusję, nie wolno mitów nakładać na
Boże Słowo. Nie wolno zestawiać jako „koncepcji”. Zestawianie mitu o Edypie i
Księgi Hioba jest sugerowaniem, jakoby Boże Słowo było mitem. Tak nie wolno, to
jest sprawa Zbawienia. Mit i Słowo Boże nie mają punktów stycznych, nie ma w
nich odniesień. Można jedynie i wyłącznie – mity nazwać, określić,
sklasyfikować Słowem Bożym: mity to pogaństwo, zwiedzenie, kłamstwo. Inna
„relacja” nie jest prawdą. Nie ma wspólnego mianownika. Analizować Słowo Boże z
pomocą demonów?
Jest Bóg – nie ma tragizmu!
Gdy w starożytnych tragediach,
mitach mowa jest o bogu – to o kim? O bożkach.
Gdy o „bohaterach tragedii” mówi
się, że to ludzie wielcy, szczególni, to mówi się podług miar pogaństwa, mówi
się o tym, co jest wielkością i szczególnością w oczach tego świata.
Nie wolno i nie da się przenosić
wierzeń do Wiary, zwiedzeń na Zbawienie. Bóg jest Bogiem porządku – co jest
złem, grzechem to i rozumowo, myślowo, w jakikolwiek sposób nie łączy, nie
godzi się z Prawdą. Kłamstwo z prawdą są rozłączne. Prawda niweczy kłamstwo.
Jeśli ktoś nie widzi tego, to nie dlatego, że tak nie jest, ale że nie widzi.
Starożytni tworzący tragedie żyli
w bałwochwalstwie i doznawali jego skutków. Zatem to, co tworzyli było d r a m a t a m i o s
k u t k a c h w i e l o b ó s t w a,
bałwochwalstwa, więc n i e s ą
t o t r a g e d i e (!). To nieprawda, to
błądzenie. Nie powinni byli upajać się potwornością, ale spalić bałwany,
zburzyć świątynie, zaprzestać dionizjów i wołać do Żywego Boga.
Ponieważ to, co o Bogu wiedzieć
można jest dla nich jawne, gdyż Bóg im to objawił. Bo niewidzialna jego istota,
to jest wiekuista jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w
dziełach i poznane umysłem, tak iż nic nie mają na swoją obronę, dlatego, że
poznawszy Boga nie uwielbili Go jako Boga i nie złożyli mu dziękczynienia lecz
znikczemnieli w myślach swoich, a ich nierozumne serce pogrążyło się w
ciemności. Mienili się mądrymi, a stali się głupi. I zamienili chwałę
nieśmiertelnego Boga na obrazy przedstawiające śmiertelnego człowieka, a nawet
ptaki, czworonożne zwierzęta i płazy.
List świętego Pawła do Rzymian 1, 19-23
I pomyśl proszę – ludzie tamci
nie mieli Słowa Bożego. A dziś, gdy Biblię w tej części świata każdy ma w
zasięgu ręki – sięgać po tamte zbłądzenia, upajać się nimi i ogłupiać? Brudzić?
Urągać Bogu?
Sprawa „niewinnego bałwochwalcy”.
Bohater tragedii antycznej czcił
bożki, składał im ofiary, kierował się wróżbami, żył w świecie bałwochwalstwa,
wielobóstwa, prostytucji świątynnej, mężołożnictwa, pedofilii... I oto z
pozycji Wiary w Boga, pośród chrześcijaństwa, mówi się (uczy!) o niewinności
tego bohatera. I jeszcze na podstawie tego formułuje się zarzuty wobec Boga! To
straszny zamęt, tak głosząc, tak ucząc, czyni się nieobliczalne szkody.
Sprawa „szlachetnego buntu”.
Uznanie nieposłuszeństwa za
moralną wielkość, za piękno – chwieje wiarą i zaufaniem Bogu, przekręca
uczucia. Jak, będąc tak urobionym, na przykład – przechodzić próbę?
Najbardziej charakterystycznym
tematem tragedii romantycznej był bunt przeciw zniewoleniu i wynikający z niego
wybór zła jako jedynego źródła wolności lub zbrodni, jako narzędzia walki o
nią.
Encyklopedia szkolna.
„Wielkość moralna buntu” była i
jest rękojmią rewolucji: trzeba zabić tych złych i urządzić życie po naszemu.
Potem trzeba dręczyć i mordować – by uformować idealne społeczeństwo...
To jest czytelne – ale idea
obywatelskiego nieposłuszeństwa – ta już wydaje się całkiem w porządku.
Bóg uczy nas, by być posłusznym
władzy. Modlić się za ludzi sprawujących władzę – oby prowadził ich Bóg. Oby
nawracali się. Oby byli uczciwi, mądrzy, sprawiedliwi.
Gdy Pan Jezus mówił o
posłuszeństwie władzy – Judea była prowincją Rzymu.
Od idei obywatelskiego
nieposłuszeństwa trzeba odróżnić, oddzielić wyraźnie sytuację, gdy człowiek
zmuszany jest postąpić wbrew Woli Bożej, wbrew Wierze.
Czy słuszna to rzecz w obliczu
Boga raczej was słuchać aniżeli Boga?
Dzieje apostolskie 4, 19
Piotr zaś i apostołowie
odpowiadając, rzekli: Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi.
Dzieje apostolskie 5, 29
Od tragizmu i tragiczności należy
zdecydowanie oddzielić, odróżnić, odkreślić męczeństwo. Nie śmiem pisać o
męczeństwie.
Jeszcze fragment hasła z Encyklopedii
szkolnej:
Konflikt
tragiczny zazwyczaj polega na niemożliwości dokonania wyboru między racjami
o równej wartości czy mocy (np. honor a miłość), co praktycznie prowadzi
bohatera, najczęściej człowieka szlachetnego i bezkompromisowego do ostatecznej
klęski życiowej lub śmierci; jego bunt przeciw nieuchronności woli wyższej jest
daremny, przynosi mu jedynie cierpienie budzące grozę i współczucie odbiorcy.
Unicestwienie bohatera często nie niweczy jednak jego ostatecznego zwycięstwa w
sensie moralnym.
Przepraszam – jak rozumieć to
hasło? Człowiek ma być zwycięzcą – mimo Boga? Ma odnieść m o r a l n e
zwycięstwo nad Bogiem? Z powodu krzywdy swojej – więc Bóg krzywdzi?
Widzowie mają wyjść z teatru z przeżyciem, przeświadczeniem, że Bóg postępuje z
człowiekiem nikczemnie? Bohater szlachetny – Bóg nie? Człowiek ma nad Bogiem
triumfować zza grobu? Bóg niesprawiedliwym? Nie może to być.
Uznanie tego buntu za dobro, za
coś dobrego, właściwego, to uznanie jakoby Bóg był wrogiem człowieka.
Zaprzeczenie Wiary, zaprzeczenie Ofiary Jezusa Chrystusa.
Człowiek Wierzący modli się i
problemy przedkłada Bogu.
■
Jeśli się przyjmie, uwierzy, że
„nieprzezwyciężalne konflikty równych, równowartych wartości są cechą życia” i
że w takich konfliktach jedna z tych wartości musi zginąć, to jest otwarcie
drogi dla wszelkich rewolucji. Znaczy to, że rzeź jest nieunikniona, więc
właściwa. Dobra? Tragizm jest przekonaniem o niewytłumaczalności świata,
założeniem niemożności zrozumienia. Jest kłamstwem.
Czy można oczyszczać się
kłamstwem? Czy przeżywanie czyjejś nieuchronnej zguby jest oczyszczaniem? Takie
przekonanie o oczyszczającej roli usidlenia, to pułapka do potęgi. Każdy wybór
klęską? – to powinno budzić przerażenie, skłaniać do wołania o ratunek – nie
koić i usypiać! Patrząc jak człowiek zdesperowany, rozdarty wewnętrznie,
ugodzony jak najboleśniej wije się na ościeniu i ginie – można przeżyć wstrząs,
wzruszyć się, współczuć – ale nie ma to nic wspólnego z prawdziwym
oczyszczeniem, odpuszczeniem grzechów, narodzeniem na nowo z Ducha Świętego.
Katharsis to idea pogańska, kłamstwo o oczyszczaniu – oczyszcza tylko Pan Jezus
Chrystus.
Człowiek, bywa: czuje się
spełniony w braku odpowiedzi. Znam takie uczucie na przykład z lektury
„Procesu” Franza Kafki. Zastygnięcie w cierpieniu o smaku uleczenia. Człowiek
zatrzymuje się i napawa tym bólem. I wstrząsem: „tak, nie ma odpowiedzi”! I przeżywa
to jako odpowiedź. Brrr, to wstrętne. Powinno być to nieznośne, przerażające,
powinno odstręczać, a staje się satysfakcją. To jest wypalanie pragnienia
Prawdy – przecież nieprawdą jest, że nie ma odpowiedzi. Jest Jezus Chrystus,
Zbawiciel – ten który Ratuje.
Idee wywiedzione z pogaństwa są
całkowicie obce Wierze. Tworzenie cywilizacji opartej na połączeniu antyku z
chrześcijaństwem jest złem. Usiłują w Zbawienie wpisać to, od czego Bóg Zbawia.
Sięganie do pogańskich idei jako źródła wiedzy o duszy, Bogu, ratunku – jest
złem. Pismo Święte jest całkowitą, kompletną wiedzą o Wierze, Życiu i
Zbawieniu.
Czekając na nich w Atenach,
oburzał się Paweł w duchu swoim na widok miasta oddanego bałwochwalstwu.
(Dzieje apostolskie. 17,16). Z tego właśnie bałwochwalstwa uczyniono
podstawę cywilizacji. Tym właśnie chce się czytać Słowo Boże!
Ale – powiedzą – któż w to
wierzy! Przecież wiadomo, że to mity-bajki!
Spójrz – kultura jest tym
przesiąknięta, od kwestii najważniejszych, dotyczących Boga, Wiary, życia i
śmierci. Tak zwane wartości, ich hierarchie, ideowe i życiowe wybory,
pragnienia, wrażliwość, uczucia. Konflikty tragiczne w medycynie, w polityce;
zamiast wołania do Boga: co zrobić?! – filozofie, etyki, poglądy, systemy
prawne, strategie, teorie gier, statystyka, rachunek prawdopodobieństwa,
psychologie, sztuka wojny...
Bóg nie odrzuca tych, którzy do
Niego przychodzą. Problem czy się Wierzy.
– Dziecko ci okaleczają!
– Co mówisz? Jest w swoim pokoju, odrabia
lekcje!
– No właśnie.
Ale czy rodzice dojrzą to – nawet
zaglądając w podręczniki? Przecież sami tak są tym nasyceni, urobieni,
przesiąknięci. Siedzą przed telewizorami, czytają gazety... Większość tego, co
oglądają jest zbudowana według zasad wywiedzionych z mitów i tragedii, wpaja
pogańskie myślenie, odczuwanie: oto człowiek zmaga się z przemożnymi siłami,
oto tragiczne dzieje wielkich bohaterów (jako idea, wzór, sposób wzbudzania i
prowadzenia uczuć, budowania akcji: prolog, zawiązanie, rozwinięcie, perypetia,
katastrofa...). Oto „odwieczne pytania bez odpowiedzi, które zadaje sobie
ludzkość”. Tragedie, tragizm, tragiczność są w wiadomościach i programach
przyrodniczych, w kreskówkach i w reality show's, w hollywood i w teatrze
telewizji, w romansach i kryminałach, w serialach i grach komputerowych, w
audycjach historycznych, teleturniejach, krzyżówkach i komiksach, w operach i
reklamach, w medycynie i filologii; Szekspir, Corneille, Pascal, Racine,
Goethe, Schiller, Hölderlin, Hegel, Schelling, Byron, Schopenhauer, Mickiewicz,
Słowacki, Krasiński, Kierkegaard, Hebbel, Wagner, Marks, Dostojewski, Ibsen,
Strindberg, Nietzsche, Freud, Maeterlink, Scheler, Kafka, Jaspers, Sartre,
Beckett, Genet, Ionesco, Camus, Bergmann... W jak ogromnej mierze to, co
nazywamy kulturą, cywilizacją, myślenie o życiu, człowieku – ukształtowane są
przez tragiczne – idee, sposoby, uczucia, wrażliwość... Zatem: bajki? Zatem:
któż w nie wierzy?
Rodzice – czy mogą ustrzec,
ratować swoje dzieci, gdy sami znajdują się pod tak przemożnym wpływem? Oto
filary cywilizacji – jak stanąć wobec tego potężnego wmówienia? Przemóc idee
„geniuszy”?
Są ludzie, którzy toczą spory o
to, by w szkolnych klasach wisiały krzyże, a dzieci pod nimi zgłębiają
helleńską mojrę...
Ludzie, bywa, modlą się, by
dziecko dobrze się uczyło w szkole, by miało dobre wyniki. Ale c z e g o
ono ma się dobrze uczyć?! Ci modlący się mogą później, w efekcie, wątpić
czy Bóg w ogóle wysłuchuje próśb – skoro dziecko „mimo modlitw jednak słabo się
uczy”. Można uwierzyć, że „sytuacja człowieka jest jednak tragiczna, jest
zostawiony sam sobie, osamotniony, bez pomocy, a Bóg nie odpowiada i nie
wysłuchuje”. Można pomyśleć: „a więc jednak w szkole prawdy uczą: ludzka
egzystencja jest tragiczna. A dziecko po prostu nie chce się uczyć! Albo coś z
nim nie tak, chore jakieś? Krnąbrne? Leniwe?” I nauczyciele, rodzice wywierają
presje i stwarzają zachęty, stosują psychologiczne chwyty, wprowadzają
konkurencję, rozbudzają ambicje, „rozsądnie” z miłością i troską argumentują:
przecież trzeba się uczyć, to dla twojego dobra. Załatwimy korepetycje... Mają
więc dzieci popełniać samobójstwa, by nie zawieść rodziców – przecież
kochanych! I dla własnego dobra! To są straszne rzeczy. Łzy w oczach.
A gdy zaprowadzą dziecko do
psychologa – tam już są: król Edyp (przyszedł z Freudem), konflikt tragiczny i
katharsis. Pan Jezus Chrystus raczej nie wydaje się tam konieczny do leczenia
dusz.
Słowo Boże przedstawiane jako
jedna z koncepcji, podważane, zaprzeczane... – popychanie w rozpacz, w
szaleństwo.
■
–
Dlaczego wydarzyła się taka tragedia?!
Wróć. Nie: tragedia. I nie:
wydarzyła się. Jak ci odpowiedzieć?
Czemu dopuścił Bóg tę katastrofę,
ten wypadek, to straszne wydarzenie, tę wstrząsającą... No właśnie, dlaczego to
słowo: tragedia – tak nam pasuje, tak w ludzkim poczuciu: najwłaściwiej oddaje
to, co czują, ten stan duszy, ten charakter sytuacji...
Przyjrzyj się, co czujesz, co
myślisz – gdybyś miał powiedzieć: „ależ katastrofa, straszna, wstrząsająca”,
albo o tym samym wydarzeniu: „tragedia”.
Gdy powiemy: tragedia –
zastygamy, zamieramy; jest to zamykające. Hieratyczny ból. Odczucie
właściwości, odpowiedniości, odczucie, że to określenie jest na miejscu. Skoro
tam leżą porwane płaty ciał, rozszarpane, powalane, spalone – słowo tragedia,
zda się, wnosi odpowiedni ton. Szlachetność, godność, poruszenie, moralna
wielkość. Ale te słowa znaczą w tragedii: bunt, zatwardziałość serca,
zaślepienie, zbrodnia, nie przyjęcie ratunku od Boga, pycha, upojenie ginięciem
w kłamstwie(!), „piękno zguby” – uznane za oczyszczenie. A więc kłamstwo o Bogu, fałszywy obraz życia,
świata, człowieka.
Czy to zamierza powiedzieć
człowiek mówiący w jakichś straszliwych okolicznościach – „tragedia” – ? Nie.
Ale, że człowiek jest igraszką, i że na to nie ma odpowiedzi – już tak.
Z kolei czy to, co w Prawdzie, w
Wierze nazwane jest godnością, bohaterstwem, szlachetnością, czystością – w
tych jakichś założonych, domniemanych straszliwych okolicznościach – byłoby na
miejscu? Byłoby prawdą? Czy byłoby
prawdą o śmierci synów Heliego? Byłoby prawdą o śmierci dzieci Hioba?
A więc: tragedia? Czy:
katastrofa, wypadek, wydarzenie straszne, wstrząsające.
Człowiek wstrząśnięty, poruszony,
rad by oswoić, nadać sens – ale raczej po swojej myśli. Właśnie: n a d a ć
sens – nie: przyjąć.
Niech to będzie – skoro jest tak
straszne, tak wstrząsające – ku dobremu. Opatulić, ubrać w heroizm.
Człowiek cierpi – przeciwnik jest bezwzględny.
Człowiek dowiadując się o czymś strasznym lub widząc coś
strasznego, jest poruszony, wstrząśnięty i właśnie te chwile gdy „traci rozum”,
„odchodzi od zmysłów”, gdy „czuje, że już nie wytrzyma” – są dla przeciwnika
okazją, by manipulować, usidlić.
Człowiek w strasznym stanie, udręczony, łatwo przyjmuje co
mu się podsunie ubrane w pozór pomocy. Więc jeśli leżą powalane szczątki, jeśli
odór, koszmar – chętnie przyjmiemy, że jest w tym doniosłość, moralna wielkość,
wzniosłość.
Czy używa się nazwy wypadek, zdarzenie, katastrofa, czy
tragedia (także: zbrodnia), mówi się o ofiarach. W określeniu tym jest (między
innymi) założenie niewinności. Ofiary są niewinne. Gdy więc mówi się o
„ofiarach tragedii”, w y p o w i a d
a s i ę
już, że na pytanie: czemu? – nie ma odpowiedzi i, zarazem, że ludzie ci
ponieśli śmierć niewinnie.
„Co za tragedia!” = Nie do pojęcia. I niezawiniona. Tak
myśląc, jaki ruch można zrobić dalej?
Tragedia – cóż pozostaje człowiekowi: zwieszenie rąk.
Odpowiedzi nie ma – po cóż pytasz?
Gdy nie ma odpowiedzi – pytania stają się tylko figurą.
Czy to jest pytanie prawdziwe? Z rzeczywistym, realnym
oczekiwaniem odpowiedzi? Prawdziwe z wiarą wołanie? Czy, również szczere, ale z
przeświadczeniem, że i tak odpowiedzi nie będzie... „Czemu?” – rezygnacji,
„czemu?” – tragiczne, czy: „czemu?” – prawdziwa, realna, rzeczywista prośba o
wyjaśnienie – jak Hioba!
Nie wiemy: czemu? – ale jest godność, jest niewinność i jest
sens. Jest on taki: Bóg wie, nie pytajmy nawet, i tak nie pojmiemy.
A więc „uspokaja” to: pozwala zastygnąć w bólu.
Jeśli nie wiadomo czemu – to pozostaje z wolna żyć ku
śmierci. Snuć sobie swoje życie.
„Po śmierci wszystkiego się dowiemy”. Zaraz, ale po co w
takim razie życie?
Gdy zastyga się w bólu, goryczy – jak żyć na chwałę Boga?
Myśląc: „cóż mi zrobił?”
By pocieszyć się i jakoś zamknąć sprawę – ludzie mawiają:
„Pan Bóg tak chciał”. Ale czy chciał? Czy to prawda? Przypomnijmy z Księgi Jeremiasza:
I
powiesz im to słowo:
Moje oczy zalewają się łzami
dniem i nocą, bez przestanku,
gdyż wielką klęską została
dotknięta panna, córka mojego ludu
ciosem bardzo bolesnym
Księga Jeremiasza 14, 17
Wiemy, co było przyczyną tej klęski, tego ciosu. Jeśli kto
nie wie – niechże czyta, niechże się postara, zainteresuje.
Strasznym jest, pocieszać się kłamstwem o Bogu.
Jakoby to, co się stało to jest sprawa Pana Boga.
Gdyby co Bóg czyni, co dopuszcza, było poza ludzkim
pojmowaniem, za co miałaby być kara lub nagroda? I jaki byłby sens słów:
„doświadczajcie...” Albo słów: „człowiek nie jest próbowany ponad siły”. Jaki
byłby w ogóle cel i sens życia? Bóg jest Miłością.
Człowiek niejako usprawiedliwiony, więc „uspokojony”. Jakby
co – powie: „przecież kto to mógł wiedzieć?!” Ale to jest „lewe zwolnienie”. Bo
po co otrzymaliśmy w takim razie Pismo
Święte. Księgę Hioba. Wiemy z Pisma, że człowiek bywa doświadczany,
próbowany, karcony, prowadzony, karany. Może być kuszony, atakowany przez
szatana. I są: ofiara, męczeństwo... Czy tę wiedzę otrzymaliśmy – by nie
wiedzieć? Jeżeli uważamy, że to, co spotyka w życiu człowieka jest nie do pojęcia,
niezrozumiałe: któż może pojąć jaki to ma sens – to znaczy, że Bóg czyni bez
sensu? Doświadcza ponad siły? Bawi się człowiekiem? Lekceważy ludzi?
Przenigdy! – – – Komu zależy na tym, by nie było sensu i by
była rozpacz?
To, że ludzie czegoś nie wiedzą, nie rozumieją, nie
otrzymują (?) nie musi znaczyć, iż dlatego, że to przekracza ludzką zdolność
pojmowania, że jest to niezrozumiałe czy niepoznawalne. Bo czy, na przykład, nie
są ludźmi twardego karku i nieobrzezanych
serc i uszu? (Dzieje Apostolskie
7; 51) Albo może czy jakiś człowiek d o
j r z a ł, by wiedzieć? Albo może jeśli z tej wiedzy, z tego, co otrzymuje
wynikałyby jakieś konsekwencje, obligacja, odpowiedzialność – czy to udźwignie?
Czy gotów jest by to udźwignąć? Czy zatem nie byłoby to dla na niego
przyczynkiem do zguby?
A gdy ktoś pełen kłamstw – naoszukiwany, formułuje z nich
pytanie, jakże na nie odpowiedzieć? Trzeba zacząć od podstaw. Bo czyż
otrzymanej odpowiedzi nie sprowadzi do nieprawdy, w której tkwi? Nie będzie jej
„czytał” tą nieprawdą?
Czytaj Pismo Święte.
Módl się o dar rozumienia. Jak inaczej pojmiesz Życie?
Dlaczego ludzie m a j
ą p o c z u c i e, że słowo tragedia
wyraża, nazywa stany, uczucia, doznania człowieka dotkniętego jakimiś nagłymi,
strasznymi zdarzeniami? – Uczucia tych
ludzi są kształtowane przez kulturę, cywilizację zbudowane na pogańskich
kultach.
Termin tragedia – nie ma odpowiednika, zastępnika w
chrześcijaństwie. Słowa lub słów, których można by używać zamiennie. Bo tego,
co słowo to oznacza (desygnuje), nie ma w chrześcijaństwie.
■
Spotkałem się ze zdaniem, że słowo tragedia weszło do
potocznego języka i znaczy już po prostu: jakieś poruszające przeżycie,
zdarzenie wstrząsające, katastrofa, w której zginęli ludzie.
Tragedia […]
2. Wielkie,
wstrząsające przeżycie, budzące rozpacz, nieszczęście.
Tragiczny […]
2. Budzący
uczucie grozy i rozpaczy, wyrażający te uczucia.
3. Pełen
nieszczęść, smutków, wstrząsający, straszny.
Tragizm [...]
2. Splot nieszczęśliwych wydarzeń,
okoliczności stwarzających sytuację bez wyjścia.
Słownik wyrazów obcych PWN.
Rzeczywiście tak się stało, ale to pierwsze, podstawowe
znaczenie owego słowa jest nadrzędne, żywe i „rozwijane” – jako ideologia, jako praktyczne sposoby
władania ludźmi, kształtowania ich, uwodzenia, więzienia (na przykład hollywood). I owo pierwotne znaczenie
jest bezpośrednim odniesieniem, „zapleczem ideowym” użycia potocznego, określa
je, kształtuje. I jak to widać w wyjaśnieniu potocznego znaczenia słowa – tragizm jest światopoglądem, filozofią,
przedstawieniem świata i życia wprost ukorzenionym w prastarym demonizmie.
„Splot okoliczności w sytuację bez wyjścia” – to wprost: mojra, parki. Stare
sidła, w których zginęły i giną miliony, miliardy dusz.
Tragedia, tragizm utwierdzone naukową teorią, wrażeniem
głębokiej refleksji, zdają się godnym uwagi i szacunku odkrywaniem, badaniem,
nazywaniem spraw najważniejszych, ostatecznych.
Oczywiste szatańskie usidlenia, przez tysiące lat urobione,
ubrane w pojęcia, utwierdzone, zdają się prawdą o życiu. Nie: mniemaniem
ginących, ale prawdą: „życie jest tragiczne, życie jest tragedią”. To
desperuje. „Nic nie można, nic nie wiadomo, i tak po mnie!” To popycha w
materializm, utwierdza w szukaniu ratunku w materialnych zabezpieczeniach.
Popycha w użycie życia, w egoizm i desperację – i tak zginę, i tak jest bez
sensu.
Ludzie wikłają się w idee, pojęcia „naukowe”, mnożą aparat i
metody, w przekonaniu o „świeckiej mądrości”, którą w końcu przegrodzą drogę
zguby. To też: fałszowanie pojęcia nauki. Istnieją duchy, istnieje szatan i
jego demony – wykreślając te fakty i te słowa, nie da się powiedzieć prawdy o
życiu.
„Osobowo istniejące zło!”
– już słyszę ten śmiech – „bajki zupełne!” Ale pożałowania godną
naiwnością jest właśnie nie wiedzieć i nie widzieć tego.
■
Gdy wypowiada się słowo, nie znaczy to tylko: oto wydobyłem
z siebie kilka dźwięków. Bo jest to stwierdzenie, pytanie, wołanie, prośba...
Są w tym zamysł, uczucia, myśli, wiara (lub nie), przekonanie, idee, widzenie,
ton, barwa, temperatura... Duch.
Czy Duch Święty ma wypełniać pogańskie figury?
■
Nieraz myślimy: jak to jest, że tym, którzy idą w zło –
wiedzie się. O, przyłapmy się, jakiż oksymoron, prawda? Przecież jeżeli w zło –
to czy jest to powodzenie? Jeśli ktoś idzie w zło – szatan nie będzie mu w tym
przeszkadzał – robi jego robotę, krzywdzi, wykorzystuje, okrada, daje zły
przykład etc. Dotykać go? – Żeby się nawrócił?! A o Bogu wiemy, że jest
cierpliwy i chce człowieka ratować, nie gubić. Woła i oczekuje nawrócenia. Czy,
zresztą wiemy to, co Bóg wie o ludziach? A jeśli ktoś nawróci się za 10 lat?
Albo za 30 – i Bóg wie o tym i dopuszcza pewne rzeczy? I czy wiemy, co Bóg w
sprawie tego człowieka czyni, jak go na przykład powoli kształtuje. I czy
wiemy, co Bóg tą sytuacją czyni w innych i co uczyni? Trzeba się modlić o
ratunek dla tych, którzy błądzą. Nie ma w tym tragizmu.
■
Myśląc „tragicznie” bywa, popada się w podszyte pretensją
przekonanie, że w ogóle sytuacja człowieka jest tragiczna, niezawiniona. No bo
cóż winien, że rodzi się taki – grzesznej natury. Wiele razy słowa takie,
straszne, wypowiadali mężołożnicy: „takim mnie Bóg stworzył – takiego mnie ma”.
Ale – po pierwsze przecież czytamy, że Bóg takim człowieka nie stworzył. I po
drugie – gdzie nienawiść do zła, gdzie obrzydzenie do obrzydliwości?
Apostoł Paweł napisał: Odkrywam
[…] w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro trzyma się mnie zło. Mam bowiem
upodobanie w prawie Bożym według wewnętrznego człowieka. Lecz widzę inne prawo
w moich członkach, walczące z prawem mojego umysłu, które bierze mnie w niewolę
prawa grzechu, które jest w moich członkach. Nędzny ja człowiek! Któż mnie
wyratuje z tego ciała śmierci?
List do Rzymian 7;
21-24
Apostoł napisał: nieszczęsny ja człowiek, inni tłumaczą:
udręczony – ale przecież nie napisał, że w położeniu tragicznym!
Czemu zatem człowiek mówiący: „takim mnie Bóg stworzył,
takiego mnie ma” – nie woła o ratunek? Czemu nie pragnie wyratowania
natychmiast? A przeciwnie: mości się w tym złu. Bo: taki jestem – znaczy tu
nie: tak cierpię, ale: dobrze mi w tym, dobrze mi takim być, lubię to...
Właśnie taki jestem – nie nienawidzę tego, nie jest mi to nieznośnym. Czy więc:
„takim mnie stworzył?” Prawda to? Czy nie jest to jednak jakiś wybór? Człowiek
w strasznym położeniu woła ratunku, chwyta się wszelkiej możliwej pomocy.
Czytajmy, zacytujmy jeszcze raz słowa Apostoła z początku Listu do Rzymian:
Ponieważ to, co o Bogu wiedzieć
można jest dla nich jawne, gdyż Bóg im to objawił. Bo niewidzialna jego istota,
to jest wiekuista jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w
dziełach i poznane umysłem, tak iż nic nie mają na swoją obronę, dlatego, że
poznawszy Boga nie uwielbili Go jako Boga i nie złożyli mu dziękczynienia lecz
znikczemnieli w myślach swoich, a ich nierozumne serce pogrążyło się w
ciemności. Mienili się mądrymi, a stali się głupi. I zamienili chwałę nieśmiertelnego
Boga na obrazy przedstawiające śmiertelnego człowieka, a nawet ptaki,
czworonożne zwierzęta i płazy. Dlatego też wydał ich Bóg na łup pożądliwości
ich serc ku nieczystości, aby bezcześcili ciała swoje między sobą. Ponieważ zamienili Boga prawdziwego na
fałszywego i oddawali cześć i służyli stworzeniu zamiast Stwórcy, który jest
błogosławiony na wieki. Amen.
Dlatego
wydał ich Bóg na łup sromotnych namiętności; kobiety ich bowiem zamieniły
przyrodzone obcowanie na obcowanie przeciwne naturze. Podobnie też mężczyźni
zaniechali przyrodzonego obcowania z kobietą, zapałali jedni ku drugim żądzą,
mężczyźni z mężczyznami popełniając sromotę i ponosząc na sobie samych należną
za ich zboczenie karę. A ponieważ nie uważali za wskazane uznać Boga, przeto
wydał ich Bóg na pastwę niecnych zmysłów, aby czynili to, co nie przystoi.
Do Rzymian 1,19-28
■
Człowiek rodzi się grzesznej natury, w stanie duchowej
śmierci. Czy ma mówić: „ja zostałem przeinaczony – zrobiony złym bez mej woli i
wiedzy? I teraz moja to wina?” – jakby ktoś niewinnie oskarżony, obwiniony
oszczerczo, niesłusznie, niesprawiedliwie. Przecież to nie jest jak z fałszywie
oskarżonym, gdzie sprawa wychodzi na jaw i zostaje oczyszczony z zarzutów: to
nie on skłamał, to nie on ukradł, nie on zabił – ten niewinny! Bo czy to: j a jest odosobnione od tej natury? Nie – tej
natury jest. Jest grzeszne. Czy możesz, potrafisz wskazać owo j a
niewinne, które zostało przeinaczone? Gdzie ono? To właśnie owo j a –
jest tym: pełnym złości i złych chęci – winnym. Musicie się na nowo narodzić – mówi nam Jezus Chrystus.
Wejrzyjmy też i na to, że małe dzieci, niemowlęta, choć
trudno powiedzieć, by mogły uczynić coś świadomie złego lub dobrego, ale
przecież złoszczą się i okazują inne złe uczucia. Tak objawia się od razu owa
zła natura. Widzisz, rozpoznajesz, dostrzegasz, doświadczasz, że taki jesteś – i
że na drodze zła, cierpienia, rozpaczy i śmierci. A cóż w tej sytuacji jest
właściwym jeśli nie szukanie ratunku – a nie pretensja, bunt i utwierdzenie w
złu.
I jeszcze: gdy rozpoznajesz tę swoją straszną sytuację, gdy
nienawidzisz zła a ta zła natura popycha byś je czynił – i słyszysz, że jest Odpowiedź
i Ratunek z tego strasznego położenia – chwytasz się go i rozumiesz, że w
całkowitym poddaniu się Ratownikowi jest twoja wolność – to nie jest
samooszukiwanie się, to nie jest paradoks, to nie jest wolność jako
uświadomiona konieczność – to jedyny sposób uwolnienia z tej niewoli zła,
którego nie chcesz, które cię odraża, do którego czujesz wstręt, które tak cię
poniża i niszczy i pcha w śmierć a tak brak ci siły aby się od niego uwolnić – ale
bo i jak człowiek miałby sam siebie duchowo ożywić, urodzić z Ducha Świętego – uczynić
Bożym dzieckiem? Jakim swoim staraniem, jakim postanowieniem, jakim uczynkiem
miałby to człowiek uczynić? Jakim ceremoniałem czy praktyką do tego
doprowadzić? Ale więc czy Bóg jest winien? Przenigdy – Bóg cię ratuje.
Dzięki Bogu jest Ratunek, nie tragizm – Łaska. Nawrócenie i
Łaska.
A więc nie: tragedia,
nie: tragiczne położenie – to jest kłamstwo!
Nie można stosować do opisu życia pogańskich pojęć,
światopoglądów. Pociąga to straszliwe skutki. To przestroga, jeszcze jedna, dla
tych, którzy łudzą się, że „po świecku” wyjaśnią i „zaprowadzą porządek na
świecie”, „zorganizują życie”. Etycznie.
■
Hiobowa – to nie jest po prostu:
zła wieść.
■
Młoda osoba, której pomagałem
odrobić zadanie domowe – otrzymała zaliczenie. Trzy z plusem. Pani nauczycielka
jej powiedziała: „Kto ci takich głupot naopowiadał?”
Marzec – kwiecień 2010 r.
Opublikowane: Fronda Lux nr 87 rok 2018
[Uzupełnione, poprawione w maju 2024 r.]