Na śmierć przyjaciela
Czemu?
Antoni, Antoni
nie ma Ciebie
Nie ma Ciebie tak
bardzo
w gotowych projektach
porobiłeś dziury takie
że w ogóle nie wiem
co zrobić
Tak mi bardzo byłeś
i co
co Antoni zrobiłeś?
Dziękuję Ci za aparat
dziękuję, że
przekonałeś mnie do
fotografowania
i mogę się gapić w
Twoje zdjęcia
ale gdzie Ty, stary
Ludzie mnie pilą –
trzeba ratować
teksty, zbierać,
zabezpieczać
każą napisać wstęp
Co tam wstęp, co tam
artykuły
i wiersze.
Człowieka nie ma.
Nic nowego.
Różnica polega na
tym, że
to jest miłość.
Różne rzeczy,
oczywiste fakty
próżno teraz
rozważać,
przypominać.
Mogło wkurzać to,
zżymałem
się na tamto.
Przyjacielu,
Przyjacielu
jakże Cię nie ma.
Powtarzam się,
nic nowego.
Ale czy nie zostało
powtarzanie,
gdy nowego już nie
ma?
Daty się oddalają
łzy kapią na papier.
Trochę głupio o tym
pisać,
ale czy mamy być
głupi –
– i nie pisać o tym?
Po
wszystkim, gdy się zakończyło
Dlaczego nie przemówiłem do Ciebie?
Nie wiem.
Bo szanowałem Ciebie,
nie chciałem napierać, ingerować?
O, głupi ja.
Bo myślałem, że jest czas,
że przyjdzie ten moment na Słowo,
odpowiedni.
Albo może się zapytasz,
nawrócisz.
O głupi ja,
i jaki ból teraz,
jaki ból, jaki ból.
I nic już można
po wszystkim.